„Szklanki od wczoraj stoją brudne”. Podobny komunikat słyszeliście pewnie nie raz w życiu. A może sami byliście autorami tych słów?  Niby proste zdanie, dotyczy w końcu „tylko” szklanek, ale wszyscy wiemy jak wiele może w sobie zmieścić. Wypowiedziane w specyficzny sposób, może prawie nie dotyczyć szklanek 😉

To proste zdanie jest doskonałym przykładem na to, że każdy komunikat oprócz swojej warstwy treściowej zawiera w sobie o wiele więcej – mówi o tym, jak w tej sytuacji czuje się rozmówca, czego chce. Czasem wszystko to ukrywa się pod warstwą „treści”.

Dziś opowiem wam więcej o chowaniu się za faktami, czyli skupianiu się tylko na tym, o czym mówimy bezpośrednio w komunikacie.

Dlaczego skupienie się na faktach jest czasami błędem?

Dlatego, że mówienie tylko i wyłącznie o faktach może paradoksalnie służyć do ukrycia tego, co chcemy powiedzieć naprawdę.

Wyobraź sobie następującą sytuację dialogu. Nastoletnia córka zbiera się do wyjścia z domu i słyszy komunikat mamy:

M: Źle się ubrałaś, włóż kurtkę, na zewnątrz jest zimno

C: Wcale nie jest zimno (mówi ze zdenerwowaniem)

M: Jest tylko 10 stopni i wieje wiatr (mówi ze zdenerwowaniem)

C: Gdybyś popatrzyła na termometr, to byś wiedziała, że jest 12 stopni (przez zęby)

M: Słyszysz co mówię! Masz natychmiast włożyć kurtkę! (zdenerwowana)

Córka wychodzi (oczywiście bez kurtki)

Teraz rozłóżmy tę rozmowę na czynniki pierwsze:

M: Źle się ubrałaś, włóż kurtkę, na zewnątrz jest zimno

C: Wcale nie jest zimno

W komunikacie matki córka słyszy krytykę, zapewne robi jej się przykro, ale zamiast odnieść się do tego, co poczuła odnosi się tylko do warstwy treściowej.

M: Jest tylko 10 stopni i wieje wiatr (mówi ze zdenerwowaniem)

Matka usłyszała napięcie w głosie córki, ale zamiast zapytać, o co córce chodzi lub powiedzieć, co się z nią dzieje, kiedy córka mówi do niej takim tonem, skupia się tylko na warstwie treściowej.

C: Gdybyś popatrzyła na termometr, to byś wiedziała, że jest 12 stopni.

Córka wychwytuje zdenerwowanie matki, które być może znowu traktuje jako krytykę i znów odnosi się tylko do warstwy treściowej.

Emocje rosną, ale nikt ich nie ujawnia. Zamiast tego mamy do czynienia z przepychanką, która niczego nie rozwiązuje.

Podejrzewam, że większość z Was może przywołać wiele sytuacji, w których zamiast porozumieć się skończyliście na odbijaniu piłeczki.

Jak w takim razie wyjść z bitwy na fakty zwycięsko?

Po pierwsze warto się „przyłapać” na próbie odbijania piłeczki. Brzmi trywialnie, ale w praktyce często zdarza się, że orientujemy się zbyt późno – kiedy jest już „po wszystkim”. Wiele rzeczy w życiu robimy automatycznie, więc najpierw trzeba wychwycić ten moment i uświadomić sobie, że oto właśnie rozpoczynamy potyczkę na fakty.

Po drugie weź głęboki oddech i zapytaj się samego siebie: o co ci chodzi?, co czujesz w tym momencie?, co się dzieje między tobą a rozmówcą (na płaszczyźnie emocji a nie faktów)? Kluczem tutaj jest oddzielenie warstwy tego, o czym rozmawiacie, od tego co czujesz/czujecie w danej rozmowie.

Po trzecie spokojnie i wprost powiedz swojemu rozmówcy, co czujesz. Możesz wykorzystać do tego komunikat JA, o którym przeczytasz tutaj.

Powiecie, że to nie takie proste? No tak, może za pierwszym razem się nie uda. Jednak im częściej będziecie próbować, tym łatwiej będzie wam to przychodziło. Odwagi!

Daj znać w komentarzach, czy zdarzają Ci się takie wojny na fakty. Może masz własne sposoby, żeby sobie z nimi szybko poradzić?

Uważasz, że ten wpis przyda się innym? Udostępnij!