Jakiś czas temu prowadziłam szkolenie dla grupy młodzieży. Spotykaliśmy się w dwóch cyklach. W czasie pierwszego spotkania rozmawialiśmy o komunikacji, podczas drugiego – mieliśmy pracować nad umiejętnością rozwiązywania konfliktów.

Zaczęłam od powtórki tego, czego nauczyliśmy się poprzednio.

„A pamiętacie jak się nazywa takie rozmawianie o tym, co się dzieje między ludźmi, o tym, jak się komunikują?… Zaczyna się od słowa meta….”

I wtedy chłopiec przypominający anioła, o twarzy dziecka, błękitnych oczach i blond lokach basowym głosem tuż po mutacji odpowiada:

„Metamfetamina”

<kurtyna>

Tak więc dziś o metamfetaminie,  a tak naprawdę o metakomunikacji, bo o to pytałam grupę 😉

Metakomunikacja to komunikacja o komunikacji, czyli wyjaśnienie sposobu, w jaki do siebie podchodzimy, jak rozumiemy nasze wypowiedzi, jak je rozszyfrowaliśmy i jak na nie reagujemy.

Metakomunikacja jest lekiem na „chorą” komunikację.

Można powiedzieć, że metakomunikacja polega na tym, że robimy krok do tyłu i obiektywnie przyglądamy się temu, co zadziało się w komunikacji między nami, jakbyśmy patrzyli na to z pozycji obserwatora:

„Jak tak patrzę na naszą rozmowę, to widzę, że ja powiedziałem argument, później ty skrytykowałeś mój pogląd i powiedziałeś swój, ja odbiłem twój argument i tak dalej. Z mojej perspektywy to wygląda jak odbijanie piłeczki i obawiam się, że w ten sposób się nie dogadamy. Co ty o tym myślisz?”

lub

„Zareagowałem na to, co mówisz obroną, bo zrobiło mi się przykro. W obronie powiedziałam kilka zdań, za które Cię przepraszam. Teraz widzę, że nic nie mówisz i boję się, że się zamknąłeś w sobie. Co się dzieje?”

Metakomunikacja wymaga przede wszystkim pogłębionego wglądu we własne wnętrze i odwagi ujawniania siebie. Odwagi, bo pokazanie „Co się we mnie dzieje tu i teraz? Co rozgrywa się między nami?” wymaga często bezpośredniej konfrontacji z rzeczywistością, która nie jest dla nas przyjemna. Wymaga też obiektywizmu i uznania swojej odpowiedzialności za błędy w komunikacji.

Natomiast mogę Wam obiecać, że warto.

Omówienie naszych „schematów” rozmowy, tego co się dzieje między nami pozwala partnerom rozmowy skupić się na tym, po co się spotykają – żeby zrealizować wspólny cel, żeby się dogadać.

Dajcie znać, jakie Wy macie sposoby, żeby się szybciej dogadać i czy próbowaliście kiedyś metakomunikacji – jestem ogromnie ciekawa!

Przydał Ci się ten post? Podaj dalej!